Dziwny przypadek złudnej współzależności

Dziwny przypadek złudnej współzależności

Lub: Geneza i charakter “specjalnych relacji” Niemiec  z  Rosją

Story in English, Оповідь українською, Рассказ на русском

Treść: Sergej Sumlenny

Ilustracje Oleh Smal

“Na dalekim południu Rosji, w samym sercu Syberii leży najgłębsze jezioro świata – Bajkał – o tej porze w stanie  uśpienia.”

Te słowa wprowadzenia usłyszeli  widzowie oglądający film “Zimowa wycieczka nad Jezioro Bajkał” na najpopularniejszym niemieckim kanale telewizyjnym ZDF. Jest Boże Narodzenie 2021 roku i ten dokumentalny film świetnie pasuje do tradycyjnych świątecznych  programów niemieckiej telewizji. Zdjęcia jak zwykle wspaniałe, ale film pełen jest stereotypowych ujęć przypominających produkcje bajkowych królestw, które też będą wyświetlane tego dnia. Widzimy długie panoramiczne ujęcia, na których malutki pociąg jest skontrastowany z  bezkresem zamarzniętego jeziora i odległych zaśnieżonych gór. Ciągnie wzdłuż brzegu niebieskie wagoniki pod niekończącym się lazurem nieba podkreślającym biel śniegu. “Jezioro pozostaje zamarznięte przez całe 6 miesięcy każdego roku. Tafla lodowa jest tak gruba, że samochody mogą po niej jeździć od listopada do maja.” – ciągnie dalej narrator. Kamera punktuje jego słowa dramatycznymi ujęciami a to Rosjanina w futrzanej czapie a to jakiegoś  wiekowej ciężarówki, drobne szczególiki ukazujące ubogie, ale uczciwe życie na łonie natury. Można usłyszeć rzężenie wiekowego pojazdu, próba zapalania, raz, drugi raz, wreszcie silnik chwyta.

Zmiana scenerii obrazującej nijaki, sterylny komentarz. Śnieg, zwyczajni ludzie mówiący  zwyczajne słowa, potężna odwieczna natura, bezkresna przestrzeń, egzotyczny mróz. Prości ludzie, którzy żyją gdzieś hen daleko i tak inaczej, że ma się wrażenie oglądania niezwykłych ptaków w klatce zoo. Jasne, przecież Rosji nie można porównać z niczym. Jest unikalna, spokojna, oryginalna, melodyczna, piękna. Można tylko marzyć o podróży takim pociągiem,  o spotkaniu takich ludzi, przeżyciu takiego zimna, kupieniu pamiątek i o tysiącach zdjęć, które się zrobi na pamiątkę do końca życia.

Melancholia aż kapie z ekranu, niczym miód z ula. Widzowie mogą tylko śnić o takiej niepowtarzalnej wyprawie. A może  jednak, któregoś dnia…

Ale w czasie wyświetlania tego filmu w Niemczech, 25 grudnia 2021 roku, Rosja już rozmieściła tysiące swych żołnierzy na granicy z Ukrainą, gotowa do wszczęcia najkrwawszej wojny w Europie od II wojny światowej. Ani społeczeństwo w Niemczech, ani elity polityczne nie były gotowe, żeby zareagować na tę groźbę, a nawet w nią uwierzyć.

Stosunek Niemiec do Rosji jest sprawą kluczową dla bezpieczeństwa Europy i świata. Zbyt często przy decyzjach niemieckiej polityki zagranicznej brane były pod uwagę “specjalne relacje” z Rosją. Istnieje na to mnóstwo przykładów. W roku 2016, w czasie ugruntowanej już okupacji Ukrainy przez Rosję, (nie licząc agresji na pełną skalę w 2022 roku), Prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier odwiedził Jekaterinburg, w celu wygłoszenia przemówienia na Uralskim Uniwersytecie Federalnym. Akurat rok wcześniej, gdy był jeszcze ministrem do spraw zagranicznych, odwiedził Ukrainę i po raz pierwszy (i ostatni) pojechał tam na wschód i widział zniszczenia dokonane przez armię rosyjską. Steinmeier wiedział, jak wyglądały regiony zniszczone przez Rosję. Ale w 2016 roku, już jako głowa państwa, mówił do Rosjan jak do bliskich przyjaciół: “Wasza Ekscelencjo Panie Ministrze, drogi Siergieju” powitał rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Ławrowa, który wspierał rosyjską agresję, i zaoferował mu pełny zakres współpracy.

W swym przemówieniu Steinmeier wspomniał o wszystkich osobistych i gospodarczych więzach z Rosją, powtarzając słowa “dialog” i “zrozumienie”.

“…Musimy się wzajemnie zrozumieć, wykorzystać takie kanały łączności jak ‘Dialog petersburski’, czy też szkołę letnią, którą zaraz tu otworzymy…Musimy znaleźć wspólny grunt i musimy razem współpracować! Odnosi się to zarówno do spraw wielkich, jak wojna i pokój, Ukraina i Syria – jak również do relacji między ludźmi w obu naszych krajach… Proszę Was, bądźmy nadal ciekawi wzajemnych krajów i pracujmy na rzecz przyszłych dobrych relacji niemiecko-rosyjskich. O to Was proszę.”

Prezydent Niemiec, który jest rzecznikiem fundamentalnych wartości demokracji niemieckiej i były minister spraw zagranicznych, który powinien znać postawę Rosji na świecie lepiej, niż ktokolwiek inny, na serio proponuje współpracę z Rosją. Współpracę w Syrii, gdzie przez lata rosyjskie samoloty niszczyły tamtejszą społeczność, celowo atakowały szpitale, szkoły i infrastrukturę cywilną. I współpracę w Ukrainie, gdzie Rosja okupowała sporą część jej terytorium, porywając i torturując ludzi.

Tenże Steinmeier w lutym 2021 roku, w wywiadzie dla gazety Rheinische Post, bronił budowy gazociagu Nord Stream 2, mówiąc, że Niemcy mają dług wobec  Rosji (tak, Rosji!) za zbrodnie popełnione w czasie II wojny światowej i powinny zrekompensować jej straty, właśnie poprzez budowę gazociągu do transportu rosyjskiego gazu. Steinmeier po prostu zignorował fakt, że inne kraje, które nie mniej a może nawet bardziej ucierpiały przez nazistów, jak na przykład Polska czy Ukraina, były przeciwne tej budowie. I znowuż, nie mógł on zasłaniać się niewiedzą. Krótko przed wywiadem odwiedził on Babi Jar, miejsce pod Kijowem , gdzie w ciągu dwóch dni we wrześniu 1941 roku, naziści rozstrzelali  30 tysięcy ukraiński go Żydów. Było to największe masowe morderstwo Żydów w całym Holocauście i to w ciągu 48 godzin. Był to Holocaust wyprzedzający formalny Holocaust z komorami gazowymi; masakra Żydów jeszcze przed Konferencją Wannsee i “Ostatecznym rozwiązaniem problemu Żydów”. Ale ani Babi Jar, ani warszawskie getto, ani masakra w Koriukiwce, (gdzie w czasie nazistowskiego terroru zabito 6700 osób z ukraińskiej ludności cywilnej, równając z ziemią całą osadę), ani stłumienie powstania warszawskiego nie przeszkodziło Steinmeierowi zignorować winę Niemiec wobec swych sąsiadów – Ukraińców, Polaków – i wyróżnić Moskwę, jako jedynego partnera, wobec którego Niemcy mają jakiekolwiek zobowiązania.

Błędna interpretacja mogłaby doprowadzić do oskarżenia niemieckiego prezydenta o negowanie Holocaustu, podczas gdy w rzeczy samej chodzi o coś innego – maniakalne zafascynowanie Rosją. Taką postawę wobec Rosji często przypisuje się Socjaldemokratycznej Partii  Niemiec (SPD), w szeregach której znajduje się Frank-Walter Steinmeier, niesławny były przywódca partii i jej patron Gerhard Schröder, jak również wielu innych zwolenników “specjalnych relacji” z Moskwą. Ale to też byłby błąd. Niezdrowe wyróżnianie Rosji w stosunkach międzynarodowych i priorytetowe traktowanie interesów Moskwy jest typowe dla wszystkich niemieckich partii. To już bardziej nastawienie narodowe. aniżeli zwykły polityczny profil partii.

Dziwny przypadek złudnej współzależności

Na przykład, niemiecka minister ds. zagranicznych Annalena Baerbock, członkini partii Zielonych, która jest jak najbardziej krytyczna wobec Rosji, wizytowała Kijów na krótko przed inwazją 2022. Mówiąc o możliwości zaopatrzenia Ukrainy w broń, gdy groźba inwazji była już bliska, Baerbock podkreślała, że Niemcy nie mogą dostarczać broni, ponieważ kraj ten  “ponosi szczególną odpowiedzialność”. Miała na myśli odpowiedzialność Niemiec za zbrodnie nazistowskie. Z politycznego i historycznego punktu widzenia niemieckiej minister ds. zagranicznych, odpowiedzialność ta obejmowała wyłącznie Rosję. Nie do wyobrażenia byłoby dostarczenie niemieckiej broni do Ukrainy, ponieważ tam mogłaby być użyta przeciw Rosji. Niemiecka minister nie chciała przyjąć do wiadomości, że naziści zabili 16 procent ludności na terytorium Ukrainy, zniszczyli setki miast i deportowali miliony osób na roboty przymusowe (zatem Niemcy powinny obecnie odpowiedzialność tę przyjąć, kiedy to nowa rosyjska nacjonalistyczna i szowinistyczna ideologia zagraża istnieniu Ukraińców jako narodu). Odmówiła wsparcia dla potomków tych, których naziści zabili w czasie II wojny światowej.

Oczywiście z czasem, zwłaszcza po odkryciu zbrodni popełnionych przez Rosjan w Vichy i Irpinie, postawa taka uległa zmianie. W maju 2022 roku, Annalens Baerbock odwiedziła Buczę, gdzie Rosjanie mordowali cywili i torturowali i gwałcili ukraińskie kobiety. W trakcie tej wizyty niemiecka minister wyglądała na zszokowaną i zdecydowanie wezwała do dostarczania broni do Ukrainy. Kanclerz Niemiec, Olaf Scholz, zaczął mówić, że Rosja prowadzi wojnę celem zniszczenia Ukrainy. Inni politycy, tacy jak Marie-Agnes Strack-Zimmermann, przewodnicząca Komisji obrony  Bundestagu, nalegali, aby wysłać na Ukrainę możliwie jak najwięcej broni i to jak najszybciej. Większość społeczeństwa niemieckiego, z wyjątkiem popleczników radykalnej prawicowej partii AfD i neokomunistycznej Lewicy, żądała, aby wysłać broń na Ukrainę.

Latem 2022 roku, Niemcy dostarczyły na Ukrainę  pierwsze potężne haubice Panzerhaubitze 2000. Wkrótce potem, niemiecki nowoczesny rakietowy system obrony przeciwlotniczej został zainstalowany do obrony Kijowa. W styczniu 2023 roku, niemiecki rząd uległ presji krajów sąsiadujących i zezwolił na eksport czołgów Leopard 2 na Ukrainę. Według sondaży przeprowadzonych w maju 2022 przez Munich Security Conference, 81% Niemców uznaje teraz Rosję za zagrożenie.

Według tego sondażu, Niemcy uważają Moskwę za większe zagrożenie, niż zmiana klimatyczna i przyszła globalna pandemia. Lecz wszystkie te zmiany nadeszły bardzo późno. Poza tym, niemiecki stosunek do Rosji zmienił się tak szybko w 2022 roku, że bardzo jest prawdopodobne, iż wróci na stare, tradycyjne tory z chwilą, gdy reżim Putina, z którym wiąże się wojnę w Ukrainie, zniknie i pojawi się na jego miejsce nowy reżim, piękniejszy i bardziej wyrafinowany, ale równie imperialistyczny.

Mimo wszystko, moralna ślepota Niemiec na początku wojny była szokująca. 25 stycznia 2022 roku, Związek żydowskich organizacji w Ukrainie VAAD wysłał list otwarty do kanclerza Olafa Scholza, zwracający mu uwagę, że Ukrainę czeka groźba unicestwienia a historia XX wieku uczy nas, aby nie pobłażać agresorom i żądający, aby Niemcy nie blokowały dostaw natowskiej broni do Ukrainy. To, że ukraińscy Żydzi, społeczność niemal całkowicie wymordowana przez nazistów, żądali, aby niemiecki kanclerz nie blokował ocalenia ich od śmierci, było przerażające samo w sobie. Trudno sobie wyobrazić, żeby list taki nie wywołał żadnej reakcji. Lecz Kanclerz Scholz nie tylko nie zareagował, to jeszcze pojechał do Moskwy negocjować kompromis z Putinem. Jego miłość do Rosji wzięła górę nad poczuciem historycznej odpowiedzialności.

Eliksir Katarzyny Wielkiej

Rosja – o czym często się słyszy – traktowana jest jako wyjątkowo ważny partner a niemiecka nadmierna wrażliwość na temat spraw Rosji jest rezultatem III Wojny Światowej i poczucia winy Niemców za zbrodnie nazistów na terytoriach ZSSR. W dużym stopniu jest to prawda. W publikacji historyka Thymothy Snydera, która jest pomocna w rozumieniu kontekstów europejskich, wykazuje on, że Niemcy ignorują swoją odpowiedzialność względem Ukrainy i innych państw Europy środkowo-wschodniej, odnosząc ją tylko względem Rosji.  Lecz ta mistyczna wręcz fascynacja Rosją, to nie jest nic nowego: jest ona znacznie głębiej wrośnięta w niemiecką świadomość świata, niż ta świadomość powojenna.

Dziwny przypadek złudnej współzależności

Istnieje szerego poziomów tej fascynacji Rosją. Jeden jest szczególnie istotny: Rosja była źródłem dochodów materialnych i wzrostu ekonomicznego absolutnie niemożliwego w warunkach lokalnych. Dla Niemców osiemnastego wieku Rosja była krajem nieskończonych możliwości , których brakło w Europie.

Najsławniejszym mitem w dziejach Niemiec była przemiana księżniczki Zofii Fryderyki Augusty von Anhalt-Zerbst-Dornburg, córki generała zubożałego pruskiego rodu, w postać rosyjskiej carycy Katarzyny Wielkiej, absolutnej władczyni największego kraju świata. Do dziś Niemcy pozostają ze swoją fascynacją bajką o Kopciuszku przemienionego w cesarzową,  nie żadnym cudem, lecz przeniesieniem do egzotycznego kraju, gdzie może się dziać wszystko. Warto wspomnieć, że kanclerz Niemiec, Angela Merker, miała na swym biurku porter Katarzyny Wielkiej. Niewątpliwie Merkel, która również pochodziła ze Wschodnich Niemiec, mogła chętnie spoglądać na władczynię Rosji, która wprowadzała tam niemieckie porządki i przeszła do historii jako monarcha absolutny.

Niemiecka fascynacja Rosją zaczęła się właśnie od czasów Katarzyny Wielkiej. W 1763 roku cesarzowa zaprosiła niemieckich kolonistów do Rosji. Aby zrozumieć to zaproszenie, wystarczy zerknąć do dramatu Schillera „Intryga i miłość” (1784). W jednej ze scen dziejących się w tym samym czasie, co zaproszenie kolonistów prze Katarzynę, książę wysyła młodych ludzi do amerykańskich kolonii jako żołnierzy najemnych. Bardzo wielu Niemców w drugie połowie XVIII wieku było niemal w nędzy i emigracja jawiła się jak wygrana na loterii, nawet jeśli warunki były ciężkie. Tu trzeba podkreślić, że dziesiątki tysięcy Niemców odpowiedziało na zaproszenie do Rosji, tym bardziej, że warunki wydawały się być bajecznymi dla osiedleńców. Niemieccy koloniścik mieli zagwarantowaną nie tylko wolność w sprawach religijnych, ale także byli zwolnieni od służby wojskowej, dostawali pieniądze na start w nowym życiu, otrzymywali ziemię rolną woną od podatków przez 30 lat oraz uzyskiwali prawa do lokalnego samorządu. Takie rozporządzenia są niewyobrażalne nawet we współczesnych wolnych strefach ekonomicznych. W Rosji Katarzyny Wielkiej były zgoła legendarne.

Trzeba też pamiętać o warunkach, w jakich żyli rosyjscy chłopi w tym czasie. Katarzyna odziedziczyła władzę po zamachu stanu i morderstwie Piotra III. Z perspektywy rosyjskiej arystokracji, Katarzyna nie była cesarzową zgodnie z prawem. Dlatego też zaczęła kupować lojalność szlachty poprzez wzmacnianie je praw a szczególnie jej dominacji względem poddanych. W latach jej panowania, rosyjscy chłopi pańszczyźniani stali się prawdziwymi niewolnikami – utracili wszelkie prawa. Niemieccy arystokraci mogli zabijać i torturować poddanych, gwałcić kobiety i dzieci, dzielić ich rodziny (mąż, żona i dzieci mogli być bezkarnie sprzedani różnym właścicielom w różnych rejonach kraju). Jeśli porównamy status poddanych chłopów rosyjskich z życiem nowych rolników niemieckich, to stwierdzimy, że ich sny stały się prawdą.

Poważne różnice między Niemcami a Rosjanami dają się zauważyć również w ramach innych społeczności . Niemieccy architekci pozwalali sobie budować w Rosji tak, jak nie mogliby tego robić w ojczyźnie. Mogli zmuszać poddanych do każdej pracy. Niemal wszyscy pisarze i poeci rosyjscy opisują etnicznego Niemca, który jest okrutnym nadzorcą jakiejś strategicznej budowy, lub innego państwowego lub prywatnego przedsięwzięcia. „Już jest po wszystkim – Niemiec kładzie szyny. Zmarli są grzebani w ziemi, chorzy są chowani po rowach.” W ten sposób rosyjski poeta Niekrasow opisuje budowę kolei między Moskwa a Petersburgiem w swym poemacie „Kolej” (1865). W innym poemacie „Komu się dobrze wiedzie w Rosji”, opisuje niemieckiego państwowego kontrolera, arystokratę Vogela. W fikcyjnym, ale realistycznie opisanym czasie, Vogel jest wcieleniem szystk9ich negatywnych cech Niemca-dyrektora w Rosji. Jest niesłychanie okrutny, narzucając swoim podwładnym coraz cięższe zadania. „Niemiec ma zabójczy chwyt: będzie cię wysysał, aż doprowadzi do nędzy” – tak by mogli określić rosyjscy chłopi państwowego zarządcę. Niemieccy nadzorcy projektów budowlanych lub kierujący arystokratycznymi posiadłościami, zachowywali się jak właściciele niewolników. Byli najmowani ze względu na swą surowość i brak jakichkolwiek emocjonalnych związków ze swymi pracownikami. To dawało Niemcom od razy trzy przywileje: byli wysoko opłacani, czuli satysfakcję ze swojej wyższości i mogli prowadzić projekty, których nie mogliby realizować u siebie.

Podobnie rzecz się miał w przypadku szlachty niemieckiej pochodzącej głównie z rejonów Bałtyku, mocno trzymającej swój przywilej władzy. Sięgając do książki Tomasza Masaryka „ Rosja i Europa” (1913) widać wyraźnie, że od początku XIX wieku, Niemcy byli zdecydowanie decydującą grupą w naczelnych strukturach władzy w Rosji. W ministerstwie spraw wewnętrznych było 27% Niemców, wśród przywódców wojskowych – 41%. W senacie – 33%, a ministerstwie spraw zagranicznych – 57% a w służbie pocztowej – 62%. Legenda głosi, że gdy car Aleksander I zapytał generała Jermołowa, którego wysoko cenił, jakiej by nagrody najbardziej pragnął, ten odpowiedział: „Niech się stanę Niemcem” odwołując się do uprzywilejowanej pozycji Niemców w Cesarstwie.

Oczywiście ta idylla nietrwała w nieskończoność. Diaspora niemiecka w carstwie rosyjskim spotkała się z dyskryminacją. Najgorsze wystąpienia anty-niemieckie były to serie pogromów w latach 1914 i 1915, kiedy to tłumy Rosjan niszczyły i rabowały przedsiębiorstwa niemieckie najpierw w Petersburgu a potem w Moskwie.  Druga, lecz znacznie większa fala dyskryminacji pojawiła się w 1941 roku, kiedy w stalinowskim Związku Radziecki deportowano pół miliona Niemców do Kazachstanu i innych krain Azji centralnej. Rozgrabiono wówczas fabrykę włókienniczą Emila Zindela, fabrykę wyrobów cukierniczych Einem, aptekę Ferreina i inne niemieckie firmy. Pomimo tego jednak, przez blisko dwa stulecia niemieckie nastawienie do Rosji było optymistyczno-pozytywne.

Powodem tego pozytywnego nastawienia był fakt, że przez 150 lat, Rosja dawała Niemcom, możliwości znacznego polepszenia ich życia i budowania socjalnego , finansowego i politycznego kapitału, stawania się innym rodzajem społeczności, niż u siebie: bogatych i wpływowych członków klasy rządzącej.

Byłoby naiwnością twierdzić, że to nastawienie znikło w XX wieku, kiedy to oba te kraje walczyły ze sobą w dwóch wojach światowych oraz wtedy, gdy ZSSR odgrodził się od Zachodu zimną wojną. Tradycja narodowa pozostaje tradycją, ponieważ ma za sobą długą historię która odradza się przy pierwszej sprzyjające okazji.

W 1964 roku, w chłopskiej rodzinie nazwiskiem Dürr w Eberbach w regionie Baden–Württembergii urodził się chłopiec imieniem Stefan. Był zainteresowany uprawą roli i wstąpił na wydział rolnictwa uniwersytetu w Bauyreuth – bawarskiej miejscowo…ści rodzinnej Wagnera, znanej z festiwali muzycznych kompozytora. W 1989 roku, jak dumnie dziś pisze na swojej stronie internetowej, Stefan Dürr był jednym z dwóch niemieckich studentów, który drogą wymiany znalazł się na stażu w państwowej hodowli świń, kołchozie nazwanym Naro-Fomińskiem na cześć 50cio-lecia ZSSR, niedaleko Moskwy.

Dziś trudno sobie wyobrazić, jak tgaki kołchoz mógł wyglądac w oczach bawarstkego studenta w latach końxca ZSSR, kiedy nawet oficjalne publikacje sowieck,ie pozwalały sobie pisać o brudzie i biedzie w beznajdziejnie opuszczonych kołchozach.Przeciwnie, łatwo sobie wyobrazikć, jak 23-letni blond Stefan z Zachodnich Niemiec był traktowany nie tylko w samym kołchozie, lecz również w Moskwie, która była tak blisko do Naro-Fomińska. Dane mu było życie wspaniałe życie wysoko postawionego kolonisty wobec tubylców.

Jak dziesiątki tysięcy Niemców sto lat przed nim, Stefan dobrze rozumiał: w nędzarskich terytoriach centralnej Rosji on mógł mieć coś takiego, czego by nie miał u siebie – nie tylko pieniądze, ale poważanie i władzę. W 1991 roku, powrócił do ZSSR na staż w kolejnym kołchozie, nazwanym na cześć 40-lecia Rewolucji Październikowej niedaleko Kurska. Już w 1993 roku stał się doradca rosyjskiej Dumy w sprawach reformy rolnej i niemiecko- rosuyjsk0-niemieckiego dialogu w sprawie taktyki agrarnej. 

W Niemczech, jako student, miał mocne, ale nie wyjątkowe perspektywy pracy w branży polegającej na dotacjach. Głosów rolników nie było słychać, bo były rozbite po różnych krajach, które koncentrowały się na własnych interesach w UE. Będąc spełnionym farmerem w Bawarii czy w Wittenbergii znaczyło, że można było mieć wpływy w danym regionie kraju, co najwyżej w radzie miejskiej. Było to zatem uczciwe życie prowincjonalne. Rosja proponowała Stefanowi Durr całkowicie nowy wymiar wpływów.

W 1994 roku, Stwefan Durr zakłada rolniczą spółkę EkoNiva. W 1998 roku, zaczyna importować zachodnie maszyny a także nasiona do Rosji. W 2002 roku, zakłada filie w różnych regionach Rosji. W 2006 roku, buduje kompleksy hodowlane dla 1400 krów i już w następnym roku dostaje rosyjskie nagrody i order zasługi w Niemczech. Stefana odwiedzają gubernatorzy a nawet prezydent Rosji, aby uhonorować „prawdziwego Niemca”, który rozumie głęboko związek między Niemcami i Rosją. W 2013 roku, Prezydent Puyitin przyznaje mu rosyjskie obywatelstwo. Przy okazji warto wspomnieć, że przyznawanie rosyjskiego obywatelstwa niemieckim przedsiębiorcom jest częstą praktyką rosyjskiego rządu. Na przykład w 2016 roku, po rosyjskim ataku na Ukrainę, Andrea von Knoop, długotrwały prezes niemiecko-rosyjskiej izby handlowej i członek zarządu Niemiecko-rosyjskiego Forum w Berlinie, otrzymała rosyjskie obywatelstwo. Jednakże, to Stefan Durr, który szybko zorientował się, jakie możliwości otwiera uzyskanie obywatelstwa.

W 2014 roku, Rosja zaatakowała Ukrainę i Stefan Durr zasugerował Putinowi ideę sankcji przeciw Zachodowi i zakazu importu produktów rolnych do Rosji. Putin słucha dobrego Niemca i w 2014 roku, EkoNiva staje się największym  producentem mleka w Rosji.

Pragnienie sławy, czy władzy, czy też pieniędzy lub własnych mistycznych pragnień – które z nich przeważały w historii studenta niemieckiego, który postępował na wzór XVIII wiecznych i przekształcił się w dworzanina? W 2012 roku, niemiecki magazyn Der Spiegel wydrukował artykuł o Stefanie Durr. „Kiedy wkroczył do przedszkola, wyglądało to jak nagła wizyta władcy. Natychmiast podano herbatę, książkę gości, dzieci ustawiono do zdjęcia z dziedzicem a gość otrzymał od nich podarunki przez nie wykonane. W 2017 roku, kanał TV Franco-Niemiecki Arte zaprezentował film dokumentalny na temat Stefan Durra. W filmie tym Durr dumnie oświadczył, że buduje kościół we wsi, gdzie mieści się zarząd firmy,. „Chciałem kościoła. Budowa kościoła była dla mnie pasją” mówił w filmie. Wójt wsi nie był z tego powodu szczęśliwy – powiedział: „Jeśli ma Pan możliwości, budujmy szpital”. Durr jednak zbudował kościół.

Byłoby jednak błędem mówić o niemieckiej fascynacji Rosją, jako opartej na pieniądzu i karierze. Oczywiście wielkie pieniądze i występowanie jako quasi-książę oraz doradca prezydenta nuklearnego państwa, to poważne bodźce. Ale coś więcej potrzeba, aby interes finansowy przemienił się w prawdziwe zauroczenie – niemieckiego mistycyzmu, który był i nadal jest częścią niemieckiego światopoglądu. Podobnie jak sympatia do Rosji, będąca pochodną spraw finansowych i zawodowych, motywacja „mistyczna” ma także długą historię.

Bezgraniczna dominacja

W 1900 roku, jeden z najznamienitszych autorów niemieckich, Rainer Maria Rilke, napisał opowiadanie pod tytułem “Jak zdrada dotarła do Rosji”. Zaczyna się ono od rozmowy między dwoma sąsiadami. Narrator właśnie wrócił z wycieczki. Spotyka swego kulawego sąsiada, Ewalda, który spędza całe dni wyglądając przez okno.

“Dzień dobry, Ewald,” podszedłem do okna,   jak zwykle. “Wyjeżdżałem,”

“A gdzieś to bywał?” spytał niecierpliwie.

“W Rosji.”

“Oj, tak daleko,” odchylił się i ciągnął dalej “Co to za kraj ta Rosja? Bardzo duża, prawda?”

“Tak,” powiedziałem “jest bardzo duża, ale poza tym…”

“Zadałem głupie pytanie?” uśmiechnął się, rumieniąc.

“Nie, Ewald, wręcz przeciwnie. Twoje pytanie, co to za kraj, wyjaśnił mi parę rzeczy. Na przykład, jakie kraje graniczą z Rosją?”

“Na wschodzie?” przerwał mi mój przyjaciel.

Chwilkę się zastanowiłem, żeby pomyśleć.

“Nie.”

“Na północy?” zapytał kulawiec.

“Widzisz,” wpadłem na pewną myśl  “mapy rozpieszczają ludzi. Tam wszystko jest płaskie a nawet, jeśli na mapie zaznaczono kierunki kompasu, myślisz, że to wszystko czego potrzebujesz. A przecież kraj to nie mapa. Ma swoje góry i doliny. Musi z czymś graniczyć, i na górze i na dole.”

“Hmm,” zastanowił się mój przyjaciel „masz rację. Ale z kim może graniczyć Rosja na tych dwóch kierunkach?” wyraz jego twarzy przybrał postać niewinnego dziecka.

“Wiesz dobrze…” zachęciłem go.

“Może z Bogiem?”

“Tak,” potwierdziłem “z Bogiem.”

Jeden taki moment oświecenia można analizować na wielu płaszczyznach, zwłaszcza, gdy pisze to prawdziwy geniusz. Rilke wspaniale obrazuje rozmowę Władimira Putina z pewnym  uczniem przed kamerami telewizyjnymi w listopadzie 2016 roku, na ceremonii wręczania nagród dla uczniów Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego. Putin zapytał jednego z uczniów, gdzie kończą się granice Rosji. Mirosław Oskirko zaczął swą odpowiedź od “Na cieśninie Beringa, z USA po drugiej stronie.” Tu rosyjski dyktator przerwał mu, mówiąc “Granice Rosji nie kończą się nigdzie.”

W opowiadaniu Rilkego, brak granic  przemienia Rosję w imperium duchowe, gdzie car staje się zastępcą Boga. Dlatego właśnie Rosjanie tak kochali i bali się cara; łączył w sobie wszystkie największe moce. Choć niemiecki autor pisał jedynie o Iwanie Groźnym, niewątpliwie odnosił to wszelkich władców Rosji. I poglądy takie podziela więcej osób, niż ta jedna postać z opowiadania Rilkego. Pogląd, że nieograniczona tyrania to stan naturalny  w Rosji, który zachodni obserwatorzy podziwiają i traktują jako egzotykę, trwa po dziś dzień. Przekonanie, że dyktator Władimir Putin jest najbardziej oczywistym przywódcą Rosji, ponieważ ludzie pragną mieć  mocnego władcę, można było napotkać przez lata wśród Niemców pracujących dla Rosji. Można też było słyszeć ich komentarze o braku granic w Rosji.

“Rosja jest naszym sąsiadem,” (i dlatego musimy z nią negocjować, ignorując interesy krajów centralnej u wschodniej Europy) to standardowe powiedzenie używane w każdej niemieckiej debacie politycznej ostatnich lat. Mówił to niemal każdy niemiecki polityk, nawet tacy, którzy odnosili się bardzo krytycznie do Kremla (lecz nadal byli zakochani w Rosji). Pogląd, że “Rosja jest naszym sąsiadem” stał się tak banalny, że rodzi się pytanie, skąd się on wziął. Czy Rosja rzeczywiście jest sąsiadem Niemiec? Oczywiście nie. Niemcy graniczą na wschodzie z Polską i Czechami, jeśli nie liczyć Obwodu Kaliningradzkiego (byłych wschodnich Prus), który do lat 60tych XX wieku widniał na mapach niemieckich jako część  Zachodnich Niemiec, w prognozach pogody dla Königsberga lub przy rejestracji samochodów. Wschodnimi sąsiadami Polski i Czech są Litwa, Białoruś, Ukraina i Słowacja. Rosja, która graniczy z Ukrainą,  jest więc sąsiadem z trzeciej linii. Ale, jak mówi postać Rilkego, nie patrz na mapy, mapy ci tylko zaburzą mistyczne poczucie “wielkiej Rosji.”

Idea Rosji bez granic, drzemiącej wśród śniegów, obdarzonej niegraniczoną mocą i bogactwem, przepojonej tajemniczą duchowością, gotowej żyć bez wygód nowoczesnego świata na swój własny, unikalny sposób, zawsze poszukującej swego cara, itd., itd., itd, fascynowała i nadal fascynuje Niemców. Dziś trudno rzec, czy rosyjski poeta Fiodor Tiutczew mówiąc, że Rosji “nie można zrozumieć tylko rozumem”, można tylko ” w nią wierzyć “, wymyślił to sam z siebie, czy też, będąc rosyjskim dyplomatą w  Królestwie Bawarii, usłyszał to od Niemców. Choć istnieje też trzecia możliwość: powiedzenie to mogło być częścią misji Tiutczewa, zleconą przez Cara Mikołaja I, żeby rozpowszechnić pozytywne nastawienie do Rosji w Europie. Którąkolwiek z tych wersji wybierzemy, takie nastawienie, że Rosja jest krajem i społeczeństwem, których nie można oceniać zwykłą miarą (zatem należy jej  wybaczać za wszystko, ponieważ jest unikalna i nie może postępować inaczej), przeważa w Niemczech po dziś dzień.

W rzeczy samej, przez lata Niemcy tworzyły swój własny, osobliwy obraz Rosji. Z punktu widzenia współczesnej etyki politycznej, można to interpretować jako pogląd rasistowski, lub jako przywłaszczenie (którym, pod pewnym względem, jest). Na użytek wewnętrzny, Niemcy tworzyły obrazy uosabiające wszystko to, co niezrozumiałe, dzikie i fascynujące, co niemieckie społeczeństwo podziwiało w wyimaginowanej, fikcyjnej Rosji.

Cała ta fikcja o Rosji, jak i nią zauroczenie, odzywa się w każdej kolejnej formule niemieckiej państwowości. Zauroczenie to wkradło się nawet, gdy niemiecki szowinizm osiągnął swój szczyt pod rządami nazistów. W latach 1939 – 1940, sławny austriacki reżyser filmowy Gustaw Ucicky, zrobił film p.t. “Poczmistrz”, w oparciu o opowieść Puszkina “Zawiadowca stacji” (1831). Główną rolę w tym filmie grał znany niemiecki aktor Heinrich George, który był też gwiazdą w świetnej “Metropolii” (1927). Film, w którym futrzane czapy oficerów skontrastowane są z bezkresnymi zaśnieżonymi polami i ekstrawaganckie szampańskie zabawy zmieniają się w absurdalne sceny miłosne z nieprawdopodobnie pięknymi Rosjankami, odzwierciedla wszystkie klisze o Rosji. Ta miłość do Rosji istniała też poza granicami Niemiec. W 1940 roku, film  zdobył nagrodę Mussoliniego jako najlepszy film zagraniczny na festiwalu filmowym w Wenecji.    Co ciekawe, gdy Ucicky robił ten panegiryk o Rosji, równolegle reżyserował też inny film: “Powrót”, nazistowski anty-polski film propagandowy przedstawiający rzekome bezlitosne gnębienie przez Polaków niemieckiej mniejszości w Lucku.  Ciekawe jest też, że gwiazdora filmowego, Heinricha Georga, aresztowała w 1945 roku sowiecka służba bezpieczeństwa i wysłała do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen, będącego wtedy pod kontrolą ZSRR, gdzie zginął głodową śmiercią, zamordowany przez sowieckie władze okupacyjne.

Idealizacja Rosji w “Poczmistrzu” przestała być stosowną z chwilą, gdy naziści zaatakowali swego byłego sowieckiego sojusznika w 1941 roku i film został zakazany. Ale parę lat później, po upadku nazistowskiego Reichu, miłość do futer i śniegu wróciła do normy.

Dziwny przypadek złudnej współzależności

Gruby, krępy mężczyzna z nierówną bujną brodą i wysoką czapą futrzaną w kształcie domu na głowie, ubrany w czerwony aksamitny strój wykończony złotem i futrem i z jaskrawymi pierścieniami na palcach, wkracza na scenę. Jest rok 1960 a śpiewakiem jest Iwan Rebroff – twarz tradycyjnej rosyjskiej muzyki, “złocisty głos” Niemiec, gwiazda niezliczonych albumów i wykonawca pieśni w języku rosyjskim, która łamały niemieckie serca. Rebroff urodził się jako Hans-Rolf Rippert w Berlinie w 1931 roku. W swej karierze śpiewaka zaczął włączać do repertuaru rosyjskie pieśni i na pewnym etapie jego mentor zasugerował mu, żeby śpiewał wyłącznie po rosyjsku. I w ten sposób narodził się niemiecki śpiewak Rebroff i zarobił na tym miliony. Był ambasadorem rosyjskiej kultury w Niemczech, aż do swej śmierci w 2008 roku.

Rebroff był jednym z wielu przykładów, w jaki sposób rosyjska kultura muzyczna była przyjmowana jako egzotyczna. Mnóstwo chórów “Kozak doński” i innych wykonawców, którzy słynni byli wyłącznie w Niemczech – a nie w Rosji – mogą służyć jako dowód na to zjawisko. Obraz Rosji objawia się z jednej strony, jako kraj obiecujących  możliwości a z drugiej strony, jako mistyczna przestrzeń bezkresnego śniegu, niezwykłej muzyki, kościołów o złotych kopułach i przerażającego, ale i ekscytującego  autorytaryzmu.

Co ciekawe, zamiłowanie do rosyjskiego autorytaryzmu i gotowość do przebaczania Rosji za jakiekolwiek zbrodnie na arenie międzynarodowej, istnieje paralelnie do niemieckiego anty-amerykanizmu. Jest to dziwne z uwagi na fakt, że to Stany Zjednoczone wyzwoliły Niemcy ze szponów totalitarnego nazizmu i nie narzuciły innej formy totalitaryzmu tak, jak zrobiła to Moskwa. Współpraca ze Stanami pomogła Niemcom odbudować gospodarkę i cieszyć się najwyższym poziomem życia w całej ich historii oraz po raz pierwszy zbudować stabilną niemiecką demokrację. To właśnie obecność USA w Europie uchroniła Niemcy Zachodnie przed sowiecka inwazja i uratowały Berlin Zachodni w trakcie sowieckiej blokady 1947 – 1948. A tymczasem sowiecka okupacja we Wschodnich Niemczech przyniosła totalitarną dyktaturę, aresztowania niewinnych ludzi, zamknięty model społeczeństwa i na koniec –  upadek gospodarczy. A jednak w oczach wielu Niemców Rosja widnieje jako spolegliwy partner i ważny filar światowej demokracji, podczas gdy Stany Zjednoczone podważają międzynarodową stabilność.  Według badań przeprowadzonych w 2019 roku przez Centrum Strategii w Kolonii, 59% respondentów uważałoStany Zjednoczone za największe zagrożenie dla światowego pokoju. Drugim największym zagrożeniem była Północna Korea a następnie Turcja i Rosja. Tylko 21% z badanych wschodnich  Niemców uważała Rosję za zagrożenie, w porównaniu z 45% wśród zachodnich Niemców.

Jaki sekret kryje się za tym anty-amerykanizmemi miłością do Rosji? Naturalnie, odpowiedzi może być wiele. Może być, że Niemcy uważają Stany Zjednoczone za część zachodniego świata i dlatego wymagają od USA więcej, niż od Rosji, która z góry uznawana jest za “obcą” i “inną”. Ale wydaje się, że prawdziwa odpowiedź kryje się gdzie indziej. Pod pewnym względem większość Niemców rozumie, że US zawsze będą kulturalnym, technologicznym, gospodarczym i militarnym liderem w tym transatlantyckim partnerstwie. Niemcy pozostaną jako podrzędny, słabszy  partner, pomimo zdecydowanego poczucia wyższości Niemiec pod względem kulturalnym i technologicznym.

Tymczasem, w kontraście do pozostawania słabszym partnerem Ameryki, partnerstwo z Rosją otwiera Niemcom całkiem inną perspektywę. W sojuszu z Moskwą, Berlin może grać pierwsze skrzypce na polu gospodarczym i technologicznym, zostawiając Rosji  sprawy militarne i kwestie polityki światowej. Ponadto, trzymając z Rosją, te niemieckie elity, które nie aprobują zbyt egalitarnego charakteru demokracji amerykańskiej i zachodniej, mogą wreszcie skłonić się ku anty-egalitarnemu, hierarchicznemu, rasistowskiemu, mizoginicznemu i konserwatywnemu stylowi życia. Będąc w tym związku, można zignorować interesy Półki czy Ukrainy, kobiet czy mniejszości, nawet własnych uciśnionych grup społecznych i przywoływać tradycje Prus i innych monarchicznych i konserwatywnych landów niemieckich (nadal tkwiących w  wieku XIX). Wpadanie w ramiona Moskwy staje się aktem zemsty na Ameryce, zemstą za zbudowanie zbyt wyzwolonego, otwartego, globalistycznego i technologicznego społeczeństwa w Niemczech. Tak innego od niemieckich marzeń o konserwatywnym, trochę wstecznym i anty-progresywnym społeczeństwie (społeczeństwie, gdzie lekarze zalecają a ubezpieczenia obejmują leczenie homeopatyczne, gdzie komunikujemy się z władzami państwowymi przy pomocy faxu i gdzie istnieje najściślejszy na świecie zakaz fotografowania ulic przez Google Maps), które zamyka się na świat i w którym wszelkie dyskusje, prędzej czy później, kończą się karceniem Stanów Zjednoczonych za niegdysiejszy atak na Irak.

Tak więc, dla większości Niemców rosyjski autorytaryzm nie jest czymś zatrważającym. Wręcz przeciwnie, może wzbudzić pewne zainteresowanie Rosją. Ale tak jak w przypadku innych czynników w relacjach niemiecko-rosyjskich, zjawisko to należałoby przeanalizować także pod kątem gospodarczym a nie tylko moralnym. Przez wiele lat, przedsiębiorstwa działające w Rosji były jednym z najbardziej aktywnych lobbystów na rzecz Rosji.

Zainteresowanie Niemiec  pod względem gospodarczym Rosją nie był czymś normalnym. W mediach i w polityce, Rosja przedstawiana była zawsze jako jeden z najważniejszych partnerów gospodarczych, jako partner, któremu można i trzeba wybaczyć jakiekolwiek wykroczenia z uwagi na jego znaczenie. Ale ważność Rosji była zawsze mitem, bez żadnego oparcia w rzeczywistości.

Dziwny przypadek złudnej współzależności

Na przykład, w 2021 roku wartość wymiany handlowej między Niemcami a Rosja wynosiła 59,8 miliardów euro. W tym samym roku, wartość wymiany handlowej z Polską wyniosła 146,8 miliarda euro, czyli niemal trzy razy więcej w wartościach bezwzględnych, lub 9,3 razy więcej per capita. Fakt ten jednak nie przemienił Polski w “ważnego wschodniego partnera i sąsiada” w taki sam sposób, w jakim niemiecki biznes i polityka przedstawiały Rosję.

Co więcej, w tymże roku całkowita wartość  wymiany handlowej Niemiec z całym światem wyniosła 2,579 biliona euro (1,2 biliona z importu i 1,3 biliona z eksportu). Zatem handel z Rosją stanowił tylko 2,3 % całego handlu zagranicznego Niemiec. Liczba ta oczywiście przekracza to, co można by uznać za mieszczące się w statystycznym marginesie błędu, ale nie jest to coś nadzwyczajnego. Na przykład, pod względem niemieckiego eksportu, Rosja jako kraj kupujący mieści się na 14 miejscu, między Węgrami a Szwecją. Jeśli chodzi o kraje sprzedające towary do Niemiec, Rosja zajmuje miejsce 12, za Hiszpanią, ale przed Wielką Brytanią.

Jasne jest więc, że obraz Rosji jako wyjątkowo ważnego partnera opiera się na czymś innym, niż statystyki gospodarcze. Oczywiste jest, że w dużej mierze gospodarczy wpływ Rosji wynika z niemieckiej zależności od rosyjskiego gazu. W czasie, kiedy budowano pierwsze (jeszcze sowieckie) gazociągi do Niemiec, niemieckie elity polityczne przyjęły nieoficjalna zasadę: zależność kraju od jednego dostawcy gazu nie może przekraczać 20% całościowego zapotrzebowania na gaz. Gdy były niemiecki kanclerz Gerhard Schroder zaczął swą pracę w rosyjskim sektorze energetycznym, zależność ta wzrosła skokowo do 40%. Rosyjski gaz nie był używany jedynie jako źródło energii: wiele spółek chemicznych korzystało z rosyjskich surowców. Zważywszy, że struktura niemieckiego eksportu podobna jest do eksportu w świeżo uprzemysłowionych krajach (eksport towarów znacznie przewyższa eksport usług), trudno jest przecenić wagę tanich surowców. Dzięki tytanicznym wysiłkom “Zielonego” ministra gospodarki Roberta Habecka, w drugiej połowie 2022 roku, Niemcy zdołały zrezygnować z rosyjskiego gazu. Ale prze 50 lat niemiecki przemysł działał i prosperował w warunkach, w których gazowe kontrakty z Rosją stały się normą.

Ponadto, choć dla niemieckiej gospodarki jako takiej rosyjski rynek nie jest  niezbędny, jest on kluczowy dla pewnych przedsiębiorstw i sektorów przemysłu. Na przykład, na początku rosyjskiej wojny z Ukrainą w 2014 roku, Rosja stanowiła piąty pod względem wielkości rynek dla niemieckiego sektora przemysłu maszynowego, po Chinach, Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Dla niektórych przedsiębiorstw, zwłaszcza tych w Niemczech wschodnich, Rosja pozostaje ich pierwszym i drugim rynkiem.

Rosyjski świat niemieckich przywilejów

 Głównymi  lobbystami działającymi na rzecz specjalnych stosunków z Rosją nie są nawet całe przedsiębiorstwa – są nimi niemieccy menadżerowie pracujący w Rosji.  Przez całe lata, niemiecka społeczność w Moskwie świadomie przekształciła się w potężne pro-rosyjskie lobby. I nie mówimy nawet o takich biznesmenach jak Stefan Dürr. Z początkiem wojny w roku 2014, w Rosji pracowało około 6000 niemieckich spółek (i prawie żadna z nich nie opuściła Rosji po aneksji Krymu). Większość tych spółek pracowała pod kierownictwem niemieckim, przynajmniej na poziomie dyrektora generalnego w biurach przedstawicielskich.  Co oznaczały przenosiny do Moskwy  dla menadżera  średniej wielkości niemieckiej spółki? Praktycznie to samo, co dla biednego niemieckiego rzemieślnika lub zbiedniałego arystokraty w XVIII wieku oznaczało przeniesienie się do St. Petersburga.: znaczący wzrost standardów życia i pozycji społecznej.

Żadna inna relokacja w ramach UE nie dałaby niemieckiemu menadżerowi  takiego wzrostu wpływów i dochodów, jak przeprowadzka do Moskwy. Przede wszystkim, zarobki w Rosji były zazwyczaj wyższe, żeby zrekompensować odległość od domu, klimat i inne trudne warunki pracy. Po drugie, dzięki umowie niemiecko-rosyjskiej o zniesieniu podwójnego opodatkowania, płaciło się tylko 13% podatku dochodowego od zarobków. A żeby uatrakcyjnić pobyt dla zachodnich przybyszy, Rosja udzielała menadżerom specjalnych wiz pracowniczych, dzięki którym zwolnieni byli z jakichkolwiek opłat ubezpieczeniowych, poza tym minimalnym podatkiem. W porównaniu z niemieckim systemem opodatkowania i ubezpieczeń społecznych, brzmiało to wszystko jak bilet do neoliberalnego raju. 

Były też i inne bonusy za pracę w Moskwie. Menadżerowie, którzy nie mieli służbowego samochodu w swoim kraju, od razu dostawali taki w Moskwie, choćby ze względu na legendarne moskiewskie korki. Z uwagi na  bezpieczeństwa i dla podniesienia wizerunku firmy mieszkali w luksusowych apartamentach w centrum Moskwy, nierzadko lepszych, niż u siebie w kraju. Styl ich życia bardziej przypominał zachowanie kolonialnego urzędnika, aniżeli niemieckiego menadżera w Dusseldorfie czy Hamburgu. Niestosowne traktowanie podległych pracowników lokalnych a zwłaszcza kobiet, co wywołałoby natychmiast daleko idące konsekwencje w kraju, były jak najbardziej tolerowane w Moskwie. Przestrzeganie kodeksu pracy,  czy (praktycznie nie istniejącego) prawodawstwa anty-dyskryminacyjnego, zależało w głównej mierze od dobrej woli danego menadżera. Podwładnych można było zwalniać z pracy na zawołanie i kazać im pracować w nadgodzinach bez żadnej rekompensaty a kobiety mogły być molestowane, także seksualnie, pod pozorem, że tak każe  “rosyjska tradycja”, którą niemieccy menadżerowie rzekomo szanowali i przestrzegali w każdym calu.

Praca w Moskwie pozwalała też na zachowania, gdzie indziej zabronione. Na przykład, Matthias Schepp, który przez wiele lat był naczelnym moskiewskiego biura magazynu Der Spiegel, pisał w swej książce wydanej w 2009 roku p.t. “Instruction for Moscow”, że po powrocie do kraju jego dzieci  chciały “żeby prowadził samochód tak, jak to robił w Moskwie” i nie mogły zrozumieć, czemu tata tak nie robi. Po wielu latach pracy jako dziennikarz, mając żonę Rosjankę i posiadając dom w Rosji, Schepp został w 2016 roku przewodniczącym Niemiecko-rosyjskiej Izby Handlowej.

Każdy aspekt codziennej pracy niemieckiego menadżera w Rosji wystawiał na szwank jego uczciwość. W Niemczech, realizacja wielkich projektów infrastrukturalnych wymaga wielu lat negocjacji i uzgodnień z lokalnymi władzami, towarzystwami środowiskowymi i kulturalnymi a nawet z prywatnymi właścicielami gruntów i nieruchomości. Ale w Rosji, wielkie projekty można było uruchamiać na podstawie decyzji politycznych. I to nie tylko takie projekty, jak Wioska olimpijska w Soczi, gdzie setki domów zostało zburzonych a ich mieszkańcy przymusowo przesiedleni, żeby zrobić miejsce dla hoteli i innych obiektów budowlanych z wykorzystaniem niemieckich dostawców. Jakakolwiek niemiecka spółka, chcąca znaleźć miejsce na uruchomienie produkcji, uzyskiwała zielone światło od swych politycznych sponsorów. Bez żadnych problemów mogła niemiecka fabryka uzyskać stosowną lokalizację a jeżeli decyzja została podjęta na poziomie prezydenta czy gabinetu ministrów, wiadomo było, że władze lokalne nie będą kwestionować takiego projektu. Nigdzie indziej w Europie żaden menadżer nie miałby takiego luksusu, by móc realizować wiekopomne projekty, ujarzmiać naturę i budować mega-obiekty – tylko w Rosji. Dla niemieckiego menadżera była to praktycznie jedyna okazja, żeby zagrać rolę kolonialnego oficjela decydującego o budowie linii kolejowej gdzieś w niemieckiej kolonii Namibii w XIX wieku: nie zważając na ludność lokalną i prawa natury.

Ogólnie rzecz biorąc, Moskwa dawała możliwość cieszenia się życiem, bez zwracania specjalnej uwagi na sprawy moralności czy empatii. Dla klientów z “wyższej półki”, standard życia  Moskwie różnił się zasadniczo od tego w Niemczech. Niemal wszyscy menadżerowie zwykle wymieniają takie same atuty: luksusowe sklepy otwarte 24 godziny na dobę, możność zamówienia wszelkich nowych usług o każdej porze, względnie tanie luksusowe taksówki, digitalizację usług, w tym płatność online, wysokie odsetki depozytów bankowych, wygodne lotniska oferujące loty 24 godziny na dobę (większość niemieckich lotnisk ma zakaz lub ograniczenia lotów po nocy, ze względu na mieszkańców okolicznych miast).

Trudno rzec, czy polityka państwowej linii lotniczej Aerofłot odnośnie do zagranicznych klientów była przyjęta ze względów politycznych, ale fakt pozostaje faktem: uzyskanie Złotej karty Aerofłotu z częstymi promocjami do klasy business było nieporównywalnie łatwiejsze, aniżeli w liniach europejskich: 50 lotów w dowolnej klasie i w dowolnej cenie w roku kalendarzowym. Ponadto, stewardesy w lotach Aerofłotu do Europy wyglądają jak modelki. Z oficjalnych wewnętrznych dokumentów kierownictwa Aerofłotu wynika, że kobiety w wieku powyżej 40 lat lub noszących stroje w wymiarze wyższym niż 48, były przenoszone na loty krajowe. Niemiecki manager z biletem klasy ekonomicznej z Frankfurtu do Moskwy, posiadający Złotą kartę, miał wielkie szanse być przeniesionym do klasy business, gdzie był witany orzeszkami i kieliszkiem musującego wina serwowanymi przez ostro umalowaną stewardesę w obcisłej pomarańczowej sukience, nachylającą się ku niemu ze słowami: “Mam na imię Irina a jak ty masz na imię?” To był bilet non-stop do całkowicie innego życia.

W pewnym sensie, sankcje europejskie nawet pomogły tym z niemieckich menadżerów, którzy pozostali w Rosji. Dla Kremla pokazanie, że “zwyczajni ludzie” i “zwyczajne firmy” nie popierają restrykcji zachodnich, było niesłychanie ważne. Z tego właśnie powodu, po aneksie ukraińskiego Krymu, maksimum uwagi zwrócono na Kremlu na zespoły, których zadaniem było przyciąganie niemieckich menadżerów i biznesmenów. Nigdy jeszcze slogan “jedna wielka przestrzeń handlowa od Lizbony do Władywostoku” nie była tak popularna, jak po 2015 roku. Małe i średniej wielkości firmy niemieckie, która pozostały w Moskwie, miały  nieprawdopodobną sposobność  uczestnictwa w regularnych spotkaniach na śniadaniach roboczych w rosyjskim ministerstwie spraw zagranicznych a poziom uwagi jaki zyskały ze strony władz był nie do wyobrażenia u siebie w Niemczech. Rosja zawsze wiedziała, jak przekupuje się ludzi, żerując na ich próżności. Dało to niemieckim firmom poczucie, że mają większe wpływy, są  ważniejsze i mądrzejsze, niż w rzeczywistości.

Sondaż wśród niemieckich firm, opublikowany w grudniu 2022 roku przez Niemiecko-rosyjską izbę handlową, ukazał w jak wielkiej mierze ta moralna trucizna przysłaniała rzeczywistość. Według tego opracowania, 48% niemieckich firm pracujących w Rosji wierzyło, że relacje biznesowe niemiecko-rosyjskie były dobre lub bardzo dobre. Ponadto, 62% spodziewało się gospodarczego wzrostu w 2022 roku. W odniesieniu do gazociągu Nord Stream 2: 44% menadżerów uważało, że należy go uruchomić, nawet w przypadku braku pozwoleń technicznych. Tylko 22% sądziło, że należałoby zastosować pewne zabezpieczenia przeciw potencjalnemu użyciu gazociągu przez Rosję dla celów politycznych. Innymi słowy, niemieccy biznesmeni, którzy pracowali w Rosji, którzy powinni byli być w pełni kompetentni w ocenie Rosji i jej potencjalnych ruchów i których zarobki były pochodną ich pozycji jako ekspertów w rozumieniu Rosji, nie tylko nie przewidzieli wybuchu wojny dwa miesiące później, ale w ogóle nie mogli sobie wyobrazić zastosowania przez Rosję szantażu gazowego.

Ta zależność od toksycznych rosyjskich zasobów  – nie gazu, lecz władzy, wpływów i brudnych pieniędzy – oddziaływała w interesujący sposób na korzyść władz niemieckich. Począwszy od  połowy lat 2000, rosyjskie przedsiębiorstwa, przeważnie państwowe lub pół-państwowe, zaczęły polować na niemieckie firmy o niskim kapitale. W 2008 roku rosyjskie przedsiębiorstwo państwowe Sperbank wyszło z inicjatywą zakupu niemieckiego producenta samochodów Opel. Niemiecka firma była spółką zależną w całości od amerykańskiej firmy Generał Motors, która bardzo mocno ucierpiała w wyniku globalnego kryzysu gospodarczego. Zgodnie z polityką GM, samochody Opel były tylko sprzedawane w Europie i popyt na nie był nader niski. W czasie kryzysu globalnego, potencjalni nabywcy samochodów niskobudżetowych nie palili się do zakupu nowych aut. Opel stał w obliczu upadłości a dziesiątkom tysięcy jego pracowników groziło bezrobocie.

Dziwny przypadek złudnej współzależności

Rosyjski Sperbank nie miał żadnego doświadczenia inwestując w produkcję samochodów, ale jej dyrektor naczelny, Herman Greg – człowiek Kremla -pragnął wejść na rynek niemiecki i podkreślić  jeszcze mocniej obecność firmy na europejskim rynku, po uprzednim nabyciu banku czeskiego i przemianowania go na Sperbank CZ.  Oferta Sperbanku była oczywista: Rosjanina kupują niemal upadłą niemieckąfirmę, wprowadzają markę na rynek rosyjski i gwarantują utrzymanie zatrudnienia. Na jesieni 2009 roku, Herman Greg odwiedził Frankfurt Auto Show i zasiadł na honorowym miejscu na czas prezentacji Opla. Niemcy niewątpliwie uznały go już za nowego właściciela firmy. Jednakże nieoczekiwana subwencja dla amerykańskiego przemysłu motoryzacyjnego ze strony rządu Stanów Zjednoczonych przeszkodziła w zakupie: Rosjanie wrócili do domu bez Opla . Ich pragnienie zyskania wpływów w Rüsselsheim, Hessen, gdzie Opel zatrudniał  20,000 pracowników bezpośrednio, zaś wiele dziesiątków tysięcy pośrednio, spełzło na niczym. Ale nie znaczyło to, że Rosjanie nie zrealizowali tego pomysłu w innych miastach i regionach.

W 2000 roku, Rosjanie dokonali szeregu inwestycji, które wzmocniły ich strategiczne wpływy na Niemcy. Rosneft pod kierownictwem przyjaciela Putina, Igora Seczina, nabył niemieckie zakłady przemysłu naftowego, natomiast niemieckie zakłady magazynowania gazu zostały przejęte przez Gazprom. Inwestycje te zostały niewątpliwie dokonane celem zwiększenia politycznych wpływów na Niemcy. O ileż bardziej interesujące są wszakoż pewne inne inwestycje rosyjskie.

W 208 roku, stocznia Wadan w północnym landzie niemieckim Meklemburgia- Zachodnia Pomerania wpadła w poważne kłopoty finansowe. Spółka  wytwarzająca promy i małe statki nie była w stanie konkurować z południowo-koreańskimi firmami z tejże branży.  Zagrażało jej widmo upadłości. Założona w 1946 roku, jeszcze we Wschodnich Niemczech, nie mogła sobie poradzić z globalną konkurencją: jej statki były zbyt drogie a transakcje finansowe trwały zbyt długo. Strategicznie na to patrząc oznaczało to, że Wismar – stare hanzeatyckie miasto o liczbie ludności 40 tysięcy – straciłoby przynajmniej 1500 miejsc pracy a tysiące innych miejsc pracy, zależnych od produkcji stoczni, byłoby zagrożone. Miasto stało w obliczu potencjalnej klęski gospodarczej.

W 2008 roku minister i prezydent Meklemburgii-Zachodniej Pomeranii, Edwin Sellering, rozpoczął kampanię na rzecz ratowania miasta. Przy okazji spotkania z rosyjskim prezydentem, Dmitri Miedwiediewem, lobbował za tym, aby to Rosjanie kupili stocznie. Nie musiał długo na to czekać. W czerwcu 2009 roku, stocznia, będącą już niemal w stanie upadłości, została nabyta przez młodego 30-letniego inwestora Witalija Jusufowa – milionera, syna byłego rosyjskiego ministra energetyki i członka zarządu Gazpromu Igora Jusufowa, bliskiego znajomego Miedwiediewa. Władze niemieckiego landu były szczęśliwe, że udało się uratować firmę a inwestorzy rosyjscy byli jeszcze szczęśliwsi, mając w garści kluczową firmę w ważnym mieście regionu i mogąc odgrywać kluczową rolę w niemieckiej polityce regionalnej.

Żeby wzmocnić swój sukces, Rosjanie przeprowadzili jeszcze jedną inwestycję w Wismarze. Inna firma bliska Miedwiediewowi – Ilit Timber – nabyła zakład przetwórstwa drewna, który był jednym z głównych partnerów portu. Inwestorzy zbliżeni do Miedwiediewa zdołali w dużej mierze uczynić region Meklemburgii-Zachodniej Pomeranii zależnym od swojej polityki.  Można wątpić, czy władze lokalne byłyby w stanie znaleźć  nowych kupców, gdyby rosyjscy inwestorzy zrezygnowali. Sprawa była prosta, sam cień groźby, że Rosjanie dają za wygraną, wystarczył, aby władze lokalne zmiękły niczym wosk. W Niemczech, władze lokalne mają bardzo duży wpływ na politykę federalną. Formalnie rzecz biorąc, reprezentanci regionalni mogą zablokować swymi głosami  jakąkolwiek ustawę w Bundesracie; zaś nieformalnie, rządy regionalne biorą udział we wszelkich debatach politycznych w kraju.

Dziwny przypadek złudnej współzależności

Zwiększone wpływy Rosji w Meklemburgii-Zachodniej Pomeranii nie były dziełem przypadku: to tam właśnie rosyjski gazociąg Nord Stream 2 dochodzi do terytorium Niemiec. To rząd Meklemburgii-Zachodniej Pomeranii  założył fundację Climate and Environment Protection Foundation MV, która dostawała pieniądze z Gazpromu i inwestowała kapitał własny w kupno urządzeń na potrzeby gazociągu. Minister Prezydent Sellering, ten sam, który zachęcał  Miedwiediewa do inwestowania w firmy lokalne, został prezesem tej fundacji. Czy były to jedyne rosyjskie inwestycje w tym regionie? Ależ nie. W 2016 roku, rosyjska firma Kirov Plaant zainwestowała w produkcję łożysk w Rostocku, kolejnym mieście regionu. Otwarcie zakładu, zatrudniającego zaledwie 50 pracowników i posiadającego moce produkcyjne wystarczające na wytworzenie 200 łożysk rocznie, uświetnione zostało wizytą rosyjskiego ministra przemysłu i energetyki Denisa Manturowa. Co ciekawe, w 2013 roku, firma Kirov Plant próbowała wejść na rynek niemiecki, stosując tradycyjny plan kupna upadających zakładów. Rosjanie nabyli fabrykę Göppel Bus, mającej problemy finansowe a przedtem, producenta narzędzi Monforts Werkzeugmaschinen, będącego na skraju upadłości.

Rosyjskie wpływy gospodarcze w Niemczech konstruowane były na prostej zasadzie: Rosja dawała nowe życie zarówno kulejącym firmom niemieckim, jak i nieefektywnemu modelowi niemieckiej gospodarki. Przez całe lata, niemieccy producenci nastawieni na eksport kupowali tani rosyjski gaz a płacili za to europejskim bezpieczeństwem. Regiony egoistycznie ratowały swoje upadłe przedsiębiorstwa, dając tym samym Rosjanom możliwość wpływania na swych polityków. Niemieckie firmy pracujące w Rosji stawały się zakładnikami swych menadżerów, interesujących się głównie swym życiem prywatnym i posiadających przywileje kolonialnych panów. Niemieccy politycy zaspokajali swe anty-amerykańskie obsesje, mając poczucie bliskości do legendarnych źródeł potęgi i zasobów Moskwy.

Niemiecką zależność od Rosji liczy się nie dziesiątkami lat, lecz raczej stuleciami. Była budowana na podstawie toksycznych narracji o sile, przemocy i podstępie. Była zawsze i nadal jest anty-europejska i bazowała na sprzeczności z ideami wolności, równości i otwartości. Nie miała żadnych obiektywnych racji poza radykalnie nacjonalistycznym i kultowo-mistycznym mitem  “wyjątkowego duchowego sedna” Rosji i niemieckiej “bliskości” do tego sedna. I z tego to powodu, niemieckie “wyjątkowe relacje” z Rosją stanowią groźbę dla Europy i światowego pokoju.

Inne historie napisane przez Sergiej Sumlenny

Inne opowiadania ilustrowane przez Oleh Smal


Sergej Sumlenny jest niemieckim analitykiem politycznym, założycielem European Resilience Initiative Center w Berlinie i byłym dyrektorem Heinrich Böll Foundation Bureau w Kijowie.(2015–2021).


WIĘCEJ Z WYDANIA 8:

Mapping the Peace

There is no scenario in which Russia retreats from Ukraine and negotiates in good faith, unless

The Providence of Ukraine’s Victory

Ukraine’s upcoming military defeat of Russia will set in motion the disintegration of the last remaining Russian empire…

The Providence of Ukraine’s Victory. Part II

Putin’s invasion of Ukraine has exposed Russia to be a fragile state and a Potemkin great power in the process of disintegration…

The Russian Soldier’s Code of Honor

It all began the day before the baptism of Rus’ several hundred years ago, when the last self-proclaimed Cimmerian, on his 999th birthday had a coming-out and decided to be a Russian…
  • Dziwny przypadek złudnej współzależności